poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Każdy z nas miał przynajmniej raz w życiu tylko sobie wiadome miejsce, gdzie chował wszystkie największe skarby dzieciństwa. Taka tajemna skrytka służyła do przechowywania wspomnień z dzieciństwa, które starannie selekcjonowane, odnalezione później w dorosłym życiu nie raz powodowały łzę szczęścia i powrót myśli do chwil z przeszłości. Skrytka zapewne u każdego miała inną formę. Dla jednych była małym, tekturowym pudełeczkiem, dla innych starą skrzynią ukrytą gdzieś głęboko na strychu, a jeszcze dla innych albumem ze zdjęciami. Nie ważna była forma, ale moc wspomnień, która niczym po wypowiedzeniu zaklęcia uwalniana była zawsze, gdy tylko otworzyło się tajemniczą skrytkę. A czy miasto, które przez wielu uznawane jest za organizm żywy może mieć takie miejsce, gdzie przez lata skrywać się mogą jego tajemnice? Modernistyczne miasta z pewnością w swej sterylności urbanistycznej takich miejsc nie posiadają, ale miasta z historią takie jak Warszawa- owszem.

W zagłębiu śródmiejskich podwórek, pośród gęstwiny murów stoi mały domek, przyczajony, ukryty szczelnie przed hałasem wielkiego świata pamięta czasy, gdy po Warszawie krążyły legendy, które dziś możemy poczytać w pożółkłych już często księgach. Domek z racji swych niewielkich gabarytów może kojarzyć się z baśniowym domkiem dla lalek, a obudowujące go wysokie ściany sąsiednich kamienic jeszcze to wrażenie potęgują. Domek stoi w podwórzy kamienicy frontowej Adama Szajnberga wybudowanej przed rokiem 1896 przy Hożej 70, a sam powstał prawdopodobnie w roku 1910.
Umieszczono w nim farbiarnię chemiczną i dekazytownię Hipolita Majewskiego, który był właścicielem Warszawskiego Laboratorium Chemicznego. Jak pisał znany dziennikarz i varsavianista Jerzy Kasprzycki: „Tkaninę nawijano na dziurkowane walce, przez które przepuszczano parę pod ciśnieniem. Materiał kurczył się o kilka centymetrów, ale nabierał odporności na wilgoć. Słynni ówcześni krawcy – Cieślicki i Zaremba z Trębackiej, Akerman z Moniuszki, Cichocki z Żurawiej – nie przyjmowali do szycia kuponów bez plomby dekatyzowni Majewskiego”. Był to jak można wywnioskować zakład cieszący się renomą i uznaniem klientów. Jego siedziba przetrwała wojnę jak i lata komunizmu w nienaruszonym stanie i możemy ją podziwiać do dziś, pod warunkiem, że uda nam się dostać przez bramę na teren podwórza.

Domek w podwórzu kamienicy przy Hożej 70 stoi już w Warszawie od ponad stu lat i niejedno przeżył, a jego mury były świadkami wielu smutnych, czasem tragicznych, ale też z pewnością wielu zabawnych i radosnych chwil. To między innymi w nim miasto upatrzyło sobie swoją tajemną skrytkę i ukryło w niej wiele swych wspomnień, które zapisała również historia i które warto sobie przypominać, by nie pozwolić umrzeć tożsamości naszej Stolicy.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz