Lato w pełni. Sierpniowe upały dają się wszystkim we znaki, a lejący się z nieba żar zmusza każdego do poszukiwania miejsca, gdzie będzie w stanie choć trochę się ochłodzić.
"Lato wkroczyło do miasta, rozpaliło gorącym oddechem kamienice, rozżarzyło rozpalone węgle upału po ciężko dyszących ulicach"- pisał w lipcu 1936 roku Kurjer Warszawski. Można tylko domyślić się, co ówcześni dziennikarze napisali by o tegorocznym sierpniu... Ale w każdy nawet najgorętszy dzień można znaleźć schronienie nad wodą. W ostatnich latach Warszawiacy znów spojrzeli przychylnie na Wisłę i coraz ich więcej można nad nią spotkać każdego dnia. Jeśli ktoś akurat w ten upalny dzień, wychodząc nad Wisłę zajrzy na naszego bloga dowie się jak letni czas nad rzeką spędzali Warszawiacy przed wojną.
Wówczas na Wisłą działało wiele plaż. Część z nich była ogólnodostępna np. na Golędzinowie, a część prywatna np. plaża Kozłowskich na Saskiej Kępie, czy Poniatówka obok mostu Poniatowskiego, Oczywiście za wstęp na teren płatnej plaży należało zapłacić, ale standard na niej był wyższy: można było wypożyczyć leżaki, dostępne były szafki i przebieralnie.
Wypoczynek na plaży spędzano również w aktywny sposób. Działały boiska do gry w piłkę, popularne były też zapasy. Dla spragnionych ustawiano budki z napojami.
Na zdjęciach plaża braci Kozłowskich.
Było też miejsce dla plażowiczów spragnionych tańca i muzyki:
Jak widać życie nad Wisłą toczyło się aktywnie już w czasach młodości naszych dziadków, a nam dane jest teraz tą tradycję podtrzymywać :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz