Czasem dobrze jest cofnąć się w czasie.
Zostawić duszne pomieszczenia bez duszy przesycone suchym powietrzem z klimatyzatorów i rozmowami z bezdźwięcznych słów i oddalić się na tyle daleko, by nie dosięgało nas już przemysłowe światło halogenowych lamp. Ściany myśli, płaskie i kanciaste prowadzące w dół razem ze schodami ku wyjściu z kolejnego dnia warto zostawić zamknięte za drzwiami magazynu niechcianych spraw i udać się na parking marzeń. Stamtąd wyruszyć można w podróż do lepszego życia, gdzie wszystko było trwałe niczym marmurowe salony i nie tak przejrzyste jak szkło dzisiejszych biurowców. Świat niedosłowności i subtelności, w którym elegancja wiodła prym na zmianę z kulturą i prawdziwą sztuką jeszcze istnieje, choć niedostępny jest dla wszystkich. W swej intymnej dostojności gości tych, którzy potrafią marzyć nie tylko dniem jutrzejszym. Każdy kto potrafi wierzyć, ze piękno kiedyś jeszcze powróci odnajdzie klucz do tego miejsca w chwili, w której najmniej się tego spodziewa.
Gmach Stowarzyszenia Techników Polskich (NOT) jest miejscem magicznym. Wchodząc do środka można zostawić cały obecny świat z jego wadami w progu i w pełni rozkoszować się minioną epoką sprzed wojny, która tkwi jeszcze żywo w tych murach pomimo upływu czasu i jego bolesnych kart. Ludzie doświadczeni bezdusznością XXI wiecznego świata mogą doznać w tym miejscu wrażenia, że architektura żyje i czuje tak samo jak ludzie. Idąc po wyłożonych miękkim dywanem schodach na kolejne kondygnacje można dostrzec w wyobraźni tych eleganckich ludzi, którzy niegdyś przybywali tu na liczne konferencje naukowe i rodzące się na nich wielkie pomysły. Nikt wtedy jeszcze nie znał wyścigu szczurów i bezwonnej kawy z automatu.
Gmach został ulokowany przy ulicy Czackiego 3/5 (wówczas Włodzimierzowska) według projektu inż. arch. Jana Fijałkowskiego, który wygrał zarządzony wcześniej konkurs na rzecz budowy siedziby Stowarzyszenia Techników. Głównym wykonawcą zostało Biuro Architektoniczno- Budowlane "Rogóyski, Bracia Horn i Rupniewicz". Budowę rozpoczęto 31 lipca 1903 roku na działce uprzednio zakupionej za kwotę 120 tysięcy rubli i zakończono 25 listopada 1905 roku. Równolegle z budową został opracowany projekt wystroju zewnętrznego i wewnętrznego.
Rzeźbiarz Zygmunt Oko wykonał projekt trzech symbolicznych rzeźb na fasadzie budynku. Na szczycie gmachu umiejscowił postaci Dedala i Ikara, które niestety nie dotrwały do czasów współczesnych.
Nad głównym wejściem, na wysokości drugiego piętra ustawił
dwie rzeźby: Archimedesa i kobietę z promieniami radu, symbolizujących
przeszłość i przyszłość. W kartuszu nad wejściem do budynku umieszczono napis
łaciński: ARTIBUS TECHNICIS MCMIV. Te rzeźby możemy podziwiać do dziś.
Najważniejszym elementem wystroju wewnętrznego był plafon na
głównej klatce schodowej, przedstawiający pochód ludzkości w ogniu rewolucji ku
lepszej przyszłości pt. "Odrodzenie" autorstwa Stanisława
Bohusz- Siestrzeńcewicza.
We wrześniu 1939 roku w wyniku bombardowań spłonęło trzecie i czwarte piętro. Po upadku Powstania Niemcy podpalili pozostałą część gmachu. W wyniku tego pożaru zniszczeniu uległo wyposażenie wnętrz i bogata dekoracja sztukatorska, uległy zawaleniu stropy i ściany działowe.
Po zakończeniu wojny polscy inżynierowie podjęli wysiłek odbudowy zniszczonego gmachu, który w został oddany w całości w 1949 roku. Niestety zrezygnowano z odtworzenia niektórych części bogatej sztukaterii i artystycznych wymalowań wnętrz, natomiast przywrócono secesyjny wygląd elewacji zewnętrznej, która obecnie jest jedną z najbogatszych (a może nawet najbogatszą) pod względem wystroju w Warszawie. Wnętrza gmachu pomimo niektórych uproszczeń podczas odbudowy wciąż imponują bogactwem wystroju i elegancją, która tak zagubiła się w dzisiejszych czasach.
Czasem dobrze jest cofnąć się w czasie, nawet gdy kalendarz wciąż idzie naprzód.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz