sobota, 31 października 2015

Piosenka świetnie pasująca do sobotniego wieczoru. :) W oryginale utwór ten wykonywała Zula Pogorzelska. Słowa napisał Andrzej Włast, a muzykę skomponował Artur Gold.

czwartek, 29 października 2015

Czasem dobrze jest cofnąć się w czasie.
Zostawić duszne pomieszczenia bez duszy przesycone suchym powietrzem z klimatyzatorów i rozmowami z bezdźwięcznych słów i oddalić się na tyle daleko, by nie dosięgało nas już przemysłowe światło halogenowych lamp. Ściany myśli, płaskie i kanciaste prowadzące w dół razem ze schodami ku wyjściu z kolejnego dnia warto zostawić zamknięte za drzwiami magazynu niechcianych spraw i udać się na parking marzeń. Stamtąd wyruszyć można w podróż do lepszego życia, gdzie wszystko było trwałe niczym marmurowe salony i nie tak przejrzyste jak szkło dzisiejszych biurowców. Świat niedosłowności i subtelności, w którym elegancja wiodła prym na zmianę z kulturą i prawdziwą sztuką jeszcze istnieje, choć niedostępny jest dla wszystkich. W swej intymnej dostojności gości tych, którzy potrafią marzyć nie tylko dniem jutrzejszym. Każdy kto potrafi wierzyć, ze piękno kiedyś jeszcze powróci odnajdzie klucz do tego miejsca w chwili, w której najmniej się tego spodziewa.

Gmach Stowarzyszenia Techników Polskich (NOT) jest miejscem magicznym. Wchodząc do środka można zostawić cały obecny świat z jego wadami w progu i w pełni rozkoszować się minioną epoką sprzed wojny, która tkwi jeszcze żywo w tych murach pomimo upływu czasu i jego bolesnych kart. Ludzie doświadczeni bezdusznością XXI wiecznego świata mogą doznać w tym miejscu wrażenia, że architektura żyje i czuje tak samo jak ludzie. Idąc po wyłożonych miękkim dywanem schodach na kolejne kondygnacje można dostrzec w wyobraźni tych eleganckich ludzi, którzy niegdyś przybywali tu na liczne konferencje naukowe i rodzące się na nich wielkie pomysły. Nikt wtedy jeszcze nie znał wyścigu szczurów i bezwonnej kawy z automatu.

Gmach został ulokowany przy ulicy Czackiego 3/5 (wówczas Włodzimierzowska) według projektu inż. arch. Jana Fijałkowskiego, który wygrał zarządzony wcześniej konkurs na rzecz budowy siedziby Stowarzyszenia Techników. Głównym wykonawcą zostało Biuro Architektoniczno- Budowlane "Rogóyski, Bracia Horn i Rupniewicz". Budowę rozpoczęto 31 lipca 1903 roku na działce uprzednio zakupionej za kwotę 120 tysięcy rubli i zakończono 25 listopada 1905 roku. Równolegle z budową został opracowany projekt wystroju zewnętrznego i wewnętrznego.  
Rzeźbiarz Zygmunt Oko wykonał projekt trzech symbolicznych rzeźb na fasadzie budynku. Na szczycie gmachu umiejscowił postaci Dedala i Ikara, które niestety nie dotrwały do czasów współczesnych.
Nad głównym wejściem, na wysokości drugiego piętra ustawił dwie rzeźby: Archimedesa i kobietę z promieniami radu, symbolizujących przeszłość i przyszłość. W kartuszu nad wejściem do budynku umieszczono napis łaciński: ARTIBUS TECHNICIS MCMIV. Te rzeźby możemy podziwiać do dziś.

Najważniejszym elementem wystroju wewnętrznego był plafon na głównej klatce schodowej, przedstawiający pochód ludzkości w ogniu rewolucji ku lepszej przyszłości pt. "Odrodzenie" autorstwa Stanisława Bohusz- Siestrzeńcewicza.

We wrześniu 1939 roku w wyniku bombardowań spłonęło trzecie i czwarte piętro. Po upadku Powstania Niemcy podpalili pozostałą część gmachu. W wyniku tego pożaru zniszczeniu uległo wyposażenie wnętrz i bogata dekoracja sztukatorska, uległy zawaleniu stropy i ściany działowe. 
Po zakończeniu wojny polscy inżynierowie podjęli wysiłek odbudowy zniszczonego gmachu, który w został oddany w całości w 1949 roku. Niestety zrezygnowano z odtworzenia niektórych części bogatej sztukaterii i artystycznych wymalowań wnętrz, natomiast przywrócono secesyjny wygląd elewacji zewnętrznej, która obecnie jest jedną z najbogatszych (a może nawet najbogatszą) pod względem wystroju w Warszawie. Wnętrza gmachu pomimo niektórych uproszczeń podczas odbudowy wciąż imponują bogactwem wystroju i elegancją, która tak zagubiła się w dzisiejszych czasach.
Czasem dobrze jest cofnąć się w czasie, nawet gdy kalendarz wciąż idzie naprzód.













wtorek, 27 października 2015

Ta niezwykła moc pasty Colgate! Świeży oddech i od razu miłość kwitnie. :D

sobota, 24 października 2015

Dancing w Adrii, eleganckie pary, a w tle piosenka o Warszawie. :) Gdzie się podziały tamte dancingi?

czwartek, 22 października 2015

Jesienne liście ozdobiły miasto złocistymi barwami czerwieni i zamieniły parki w prawdziwe salony wyłożone wielokształtnymi dywanami. Październikowy wiatr zmierzwi nie raz żółte włosie tych dywanów i roztańczy je wysoko wśród ulic zamieniając miejskie powietrze w prawdziwy bal kolorowych par. Czasem któryś z liści opadnie zmęczony tańcem i oprze się o mury kamienicy, która patrzy spokojnie jak przemija czas, kolejny rok który nadał jeszcze więcej trwałości jej historii. Piękno warszawskich kamienic można czasem porównać do jesieni, gdyż są tak wielobarwne jak ona i jak ona nie dają się zimie zmieniających się trendów.

Wyłaniając się z pięknych alejek Ogrodu Saskiego, które w październiku przybierają barwę złota docieramy do ulicy Aleksandra Fredry, gdzie pod numerem 6 stoi nawet nie kamienica, a Gmach Banku Zachodniego, który opierając się wielu zimom historii dziś stoi dumnie ubrany w najznamienitsze szaty.

Gmach został wzniesiony w latach 1896- 1897 według projektu Józefa Piusa Dziekońskiego na zlecenia pierwszego jego właściciela- Hipolita Wawelberga. Bank Zachodni był wówczas czwartym pod względem wielkości bankiem w Królestwie Polskim. W 1913 roku Gmach został rozbudowany o dodatkowe skrzydło przy ulicy Niecałej, w którym mieścił się budynek mieszkalny oraz magazyn również według projektu Dziekońskiego. Podczas II wojny światowej budynek przejęli Niemcy i składowali w nim min. amunicję. Wojnę Gmach przetrwał bez większych zniszczeń, o czym świadczy fakt, ze był jednym z niewielu zadaszonych budynków w Warszawie. W 1946 roku Bank Zachodni utracił swoją licencję i był sukcesywnie likwidowany do 1953 roku kiedy został upaństwowiony. Również po wojnie budynek ulegał stopniowej dewastacji i grabieży, a wiele ozdobnych elementów wystroju min. ozdobna wstęga fryzu, zostało zniszczonych bądź rozkradzionych. Dodatkowo w 1967 roku według panującego wówczas gomułkowskiego trendu elegancką fasadę zdewastowano.

Interesującym faktem jest epizod działalności Komitetu Obywatelskiego Solidarności, który w Gmachu przy Fredry organizował wybory z 4 czerwca 1989 roku.
W latach 1995- 1997 fasada została gruntownie zrekonstruowana, dzięki czemu możemy dziś podziwiać ten jeden z najbardziej eleganckich budynków Warszawy w pełnej krasie i mieć przed oczami żywy pomnik jak kiedyś potrafiono wznosić w pełni funkcjonalne i przy tym eleganckie budynki użyteczności publicznej i porównać do czasów obecnych, gdzie taką umiejętność wybitnie zatracono.

Poniżej zamieszczamy charakterystykę budynku znajdującą się na Wikipedii: "Wysoki cokół budowli wraz z kondygnacją przyziemia pokryty został płytami groszkowanej rustyki. W oknach suteren znajdują się ozdobne, sowo wybrzuszone kraty, a w ryzalicie zachodnim pomieszczono przejazd bramny. Otwór wejściowy zaopatrzony został w drzwi żelazne z kutymi kratami, zaprojektowano w ryzalicie wschodnim. Wszystkie otwory okienne mają zamknięcia półkoliste. Zworniki okien parteru ozdobione są kobiecymi maskami, okna pierwszego piętra otrzymały oprawy w formie edykułów z kolumienkami kompozytowymi i trójkątnymi przyczółkami, których tympanony wypełnione są motywami muszli. Otwory okienne w ryzalitach tej kondygnacji, dekorowanych na skrajach groszkowaną rustyką ze strzępiami, miały poszerzone kroje i zostały zaopatrzone w balkony z tralkowymi balustradami. Ściany pokryto boniami płytowymi. Okna z trójkątnymi naczółkami, osadzone w ryzalitach drugiego piętra otrzymały takie same balkony. Pozostałe okna tej kondygnacji uzyskały naczółki w formie wycinków koła. Szeroki pas fryzu pod wydatnym gzymsem koronującym rozczłonkowany został wieloma otworami. Pola między okienkami wypełniono motywami festonów i girland."




















wtorek, 20 października 2015

Postanowiliśmy nadać odrobinę regularności naszej stronie. Co to oznacza? Od dziś w każdy wtorek zamieszczać będziemy reklamy, czwartki przeznaczymy na kamienice, a weekendy - jakżeby inaczej - na rozrywkę. W pozostałe dni będziemy wrzucać to, co akurat przyjdzie nam do głowy. ;)
Chcecie, abyśmy, o czymś napisali? Macie ciekawe propozycje? Powiadamiajcie nas , a być może wkrótce pojawi się to na naszej stronie. :)
Tymczasem poniżej zamieszczamy kilka reklam radia :)
 



 

sobota, 17 października 2015

Prawdziwie jesienny pełen uroku walc, który kocham. Takie utwory sprawiają, że jesień staje się piękniejsza. :)

wtorek, 13 października 2015

Cóż lepszego może człowiekowi się przytrafić w jesienną, deszczową pogodę niż łyk złocistego trunku, który zawsze przynosi ulgę, gdy ckliwo w sercu i żołądku? ;) Poniżej przedstawiamy kilka reklam piwa z Browarów Warszawskich Haberbusch i Schiele oraz najsłynniejszą wówczas reklamę piwa żywieckiego, która znajdowała się na nieistniejącej dziś kamienicy Pinkusa Lothego (obecna Rotunda). Warszawa posiada bardzo głębokie tradycje browarnicze sięgające średniowiecza, niestety dziś mocno zaniedbane.







poniedziałek, 5 października 2015

piątek, 2 października 2015

Czy jest ktoś kto nie lubi czekolady? Z pewnością, lecz cóż to za życie, które toczy się bez kremowego smaku radości, szczęścia i chwilowego choć uwolnienia od trosk? Smak czekolady zawiera w sobie pamięć chwil- tych najlepszych i najbardziej godnych zapamiętania, do których chcemy wracać z przyjemnością tak jak z przyjemnością chłoniemy zapach i smak czekoladowych wyrobów. Dziś zabierzemy was na krótką, acz intensywną tak jak zapach czekolady wycieczkę po "najsłodszej" kamienicy w Warszawie, a mianowicie kamienicy Emila Wedla przy Szpitalnej 8.

Dom został wzniesiony w roku 1893 dla jej właściciela Emila Wedla, znanego cukiernika i fabrykanta czekolady. Kamienicę zaprojektował Franciszek Brauman, który w XIX wieku był niezwykle cenionym architektem, co potwierdził projektując dom przy Szpitalnej 8. 
Elewacja zawiera w sobie formy eklektyczne z silnymi nawiązaniami do włoskiego i francuskiego renesansu. Gdy dom został wzniesiony jedni uważali go za jeden z najpiękniejszych w Warszawie, krytycy nazywali go "bombonierką Pana Wedla". Jedno jest pewne- dekoracje fasady są niezwykle bogate. Zdobią ją kolumny, nisze, wydatne gzymsy, masywne balkony i rzeźby. Widoczne są girlandy owoców, kobiece główki, wstęgi i korynckie kapitele, Wsporniki balkonów są oplecione liśćmi akantu. Ten sam motyw dostrzeżemy w bramie udekorowanej pięknymi freskami, które zdobią jej sklepienie oraz na klatce schodowej w kaflach posadzki.

W 1865 roku Emil Wedel przeniósł tu swój zakład produkcyjny, który mieścił się uprzednio przy Miodowej 12. Ulokował go w oficynie podwórza. W latach 30-tych XX wieku zakład został ponownie przeniesiony, tym razem na Kamionek, gdzie funkcjonuje do dziś.
Na parterze budynku funkcjonuje sklep z czekoladą, który może poszczycić się ponad 100 letnią tradycją. Był on odwiedzany przez znamienitych gości. Henryk Sienkiewicz kupował w nim pudła czekoladek, a Bolesław Prus cukierki. Firma przykładała wielką wagę do jakości produktów, ale również do formy ich prezentacji. W latach 20-tych XX wieku Zofia Stryjeńska zaprojektowała wiele opakowań produktów jak i wystrój jednej z cukierni Wedla. Gości sklep przyciągał wspaniałymi dekoracjami art- nouveau; ozdobne kontuary, złocone sztukaterie, wysokie szafy.
Atmosfera sklepu zyskała wielu zwolenników i gdy w 1937 Jan Wedel chciał unowocześnić wnętrze spotkało się z wieloma protestami, które powstrzymały te plany.

Jan Wedel w czasie okupacji nie podpisał Reichlisty i przez cały jej okres pomagał min. więźniom Pawiaka wykupując ich i śląc im paczki. W czasie powstania w kamienicy ulokowali się fotoreporterzy Referatu Filmowego Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej AK. Jego szef Antoni Bohdziewcz pseudonim "Wiktor" z czwartego piętra sfilmował ostrzał Prudentialu przez artylerię niemiecką. W czasie powstania zawalił się fragment kamienicy od strony ulicy Hortensji (dzisiejsza Górskiego". Jan Wedel wyremontował je w 1947 roku według projektu Zdzisława Mączeńskiego. Rok później komuniści odebrali Wedlowi dom i fabrykę na Kamionku. Sklep z pijalnią czekolady otwarto dopiero w 1958 roku. Wnętrza zostały odwzorowane na wyglądzie XIX wiecznym. Lady, gabloty i meble odwzorowano opierając się na ocalałych szczątkach oryginalnego wyposażenia. Żyrandole i kinkiety wykonano w Henrykowie w najstarszej firmie brązowniczej w Warszawie "Bracia Łopieńscy" założonej w 1862 roku i działającej do dziś.

Sklep z pijalnią czekolady działający w kamienicy Wedla jest najstarszym tego typu miejscem w Polsce. Wielokrotnie był on przez Warszawiaków uznawany za miejsce magiczne, w którym choć na chwilę można przenieść się w czasy XIX wieku i belle epoque i na moment dać się ponieść marzeniom smakując pysznej czekolady. Kamienica przy Szpitalnej 8 jest jednym z najpiękniejszych zachowanych przykładów kamienicy rezydencjonalnej z XIX wieku, a jej historia swym bogactwem być może przewyższa nawet piękne detale umieszczone na fasadzie.














(Wnętrze Staroświeckiego Sklepu źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/E._Wedel#/media/File:Staro%C5%9Bwiecki_Sklep_Wedla_Szpitalna_8_Warszawa.JPG)