czwartek, 24 września 2015

Kamienica Jasieńczyka- Jabłońskiego przy Mokotowskiej 12 jest jego autorskim projektem, a wybudowana została w roku 1910. W tamtym okresie był to najwyższy dom mieszkalny w Warszawie. Liczył sobie 8 pięter i 38 metrów wysokości. Była to wysokość maksymalna, gdyż w tamtych czasach na taką wysokość dochodziło ciśnienie wody. Konstrukcja domu była niezwykle nowoczesna. Był on w pełni zelektryfikowany, posiadał nowoczesne windy i w pełni funkcjonalne pomieszczenia. Na ostatnim piętrze pod przeszklonym dachem mieściło się swego rodzaju SPA z solariami, gabinetami kąpieli słonecznych i elektrycznych, inhalatoriami, salami do zabiegów ortopedycznych. Wszyscy goście mogli relaksować się w akompaniamencie muzyki granej na elektrycznych organach.

Tuż po zakończeniu I wojny kamienicę kupił William Beauchamp, późniejszy biskup Metodystów w Polsce. Na jego polecenie kamienicę przebudowano, dobudowano kaplicę i przekazano towarzystwu Nauka i Oświata. Ostatnie piętro zajmowało Atelier Filmowe Sfinks należące do Aleksandra Hertza, gdzie kręciła filmy min. Pola Negri. Kamienica była także miejscem siedzib sklepu radiotechnicznego Jana Wyczółkowskiego, drukarni i księgarni Southern Trade, kwiaciarni oraz cukierni Władysława Łowysz- Kuleszy. Wojnę kamienica przetrwała bez zniszczeń natomiast podczas powojennych remontów zdewastowano bogato zdobioną fasadę, uproszczając ją z polecenia komunistów. W takim stanie kamienica trwała do niedawna. Jednak w ostatnim czasie przeprowadzono dość gruntowny remont dzięki któremu elewacja kamienicy znów lśni bielą, choć niestety nie przywrócono wszystkich przedwojennych elementów zdobień min. noegotyckiego łuku znajdującego się na szczycie kamienicy.

Kamienica Jasieńczyka- Jabłońskiego stoi w samym sercu warszawskiego Śródmieścia Południowego tuż przy Placu Zbawiciela. Miejsce to emanuje niezwykłym klimatem przedwojennej Warszawy. Spacerując po tej okolicy czuć prawdziwą energię miasta. Przejeżdżające przez plac tramwaje swym charakterystycznym łoskotem i brzękiem dzwonków, który odbija się echem od ścian kamienic tworzą niesamowity klimat i sprawiają, że można poczuć się jakby wrzesień 39' roku miał dopiero nadejść. Warto zadbać, by ten klimat nigdy nie został zaniedbany poprzez zapomnienie i dbać o niego tak jak dbali o swych gości pracownicy zakładu odnowy biologicznej mieszczącego się w kamienicy przy Mokotowskiej 12.
Elektryczne organy jeszcze raz zagrały swą melodię, która zlała się w akompaniament łoskotu tramwajów i gwaru rozmów dobiegających z licznych restauracji przy Placu Zbawiciela, który bez zbędnych "ozdób" odzyskał swą piękną twarz.
Warszawa ma się dobrze.









1 komentarz: