piątek, 11 września 2015

Słysząc słowo "cywilizacja", najczęściej kojarzymy je z otaczającymi nas dobrami materialnymi i dostępnością usług na nich opartych. Jest to po części prawdą, ale jest to tylko stan materialny jaki mógł zostać osiągnięty dzięki mozolnej pracy wielu pokoleń, ciągłości prób i doświadczeń, które przekazywane następcom dawały poprzez nagromadzenie wyników tych prób pożądane efekty. Następnie te efekty były udoskonalane w tym kierunku, by każda kolejna ich odsłona służyła jeszcze wydatniej ludziom i ułatwiała im ich życie. Jednak najważniejszą cechą cywilizacji jest sam człowiek, który kreując ją, sam podlega tej kreacji. Domeną człowieka cywilizowanego jest brak podatności na wszelkie prymitywizmy, które wynikają z jego nieprzystosowania życiowego, a najczęściej z patologicznego wręcz dążenia do prostoty i banalności form w każdym aspekcie życia. Cywilizacja, która wykreowała człowieka wymaga od niego ciągłej dążności do ulepszania, ale także wzbogacania estetyki jego życia i tworzenia takich form, które nie tylko ciało, ale także duszę cieszyć będą. Tak więc człowiek wykreowany przez cywilizację pracę nad jej ulepszaniem zaczyna przede wszystkim od siebie- pielęgnowaniu własnej kultury osobistej, estetyki ubioru i doborem właściwych form kulturalnych. Taki ukształtowany człowiek może następnie zabrać się za tworzenie form materialnych, które są ucieleśnieniem cywilizacji wewnątrz ludzkiej i które w założeniu mają służyć wygodzie życia doczesnego. W dzisiejszych czasach, gdy cywilizacja wewnątrz ludzka jest poważnie zachwiana stało się to odczuwalne również w sferze materialnej, która chociażby w kwestii architektury zalewa nas coraz to nowymi koszmarkami ze stali i szkła, które nie mają w sobie ani krzty tego, co miało budownictwo okresu belle epoque i nawet w najmniejszym stopniu nie próbuje tego nadgonić. Pełni obaw, co przyniesie przyszłość przedstawiamy Państwu kolejną kamienicę, która doskonale pamiętając piękną epokę po dziś dzień przypomina nam jak powinna wyglądać "cywilizacja ludzka".

Kamienica Adama Jaszczołta uświetniająca pod numerem 10 piękną ulicę Śniadeckich została wybudowana w roku 1911 przez legendarną już warszawską parę architektów Heppen/ Czerwiński, których nazwiska zostały wyryte na elewacji. Adam Jaszczołt był rzemieślnikiem i znanym wówczas producentem mebli. W roku 1900 kupił pomieszczenia warsztatowe przy ówczesnej ulicy Kaliksta użytkowane przez firmę Martens i Daab, która przeniosła się do przestronniejszego zakładu przy Czerniakowskiej. Jaszczołt dobrał sobie na pracowników najlepszych stolarzy artystów w Warszawie, co zapewniło mu doskonałe wyniki sprzedaży, dzięki którym w 1911 roku mógł postawić ogromną, pięciopiętrową kamienicę łączącą w sobie elementy wczesnego modernizmu i secesji. Kamienica przetrwała wojnę w dobrym stanie, W latach PRL-u popadła w zaniedbanie jak większość przedwojennych budynków, jednak kilka lat temu przeszła gruntowny remont i dziś znów możemy podziwiać ją w pełnej krasie. Kamienica jest zdecydowanie jedną najpiękniejszych i najlepiej zachowanych w Warszawie i śmiało można powiedzieć, że i w Polsce. Gdy tylko przekroczymy wrota bramy naszym oczom ukazują się wnętrza wręcz pałacowe. W głównym holu na zdobionym suficie wiszą eleganckie żyrandole. Klatki schodowe wypełnione są sufitową sztukaterią, z którą doskonale współgrają dobrane lampy. Eleganckie drewniane drzwi dopełniają obrazu wraz z wysmakowaną kutą balustradą. W podwórzu znajduje się mały ogród z wodotryskami, który pozwala zrelaksować się i choć na chwilę zapomnieć o troskach dnia codziennego. Niestety wszechobecna ochrona utrudnia skuteczne zapoznanie się z urokami kamienicy, ale warto zajrzeć do niej choć na chwilę, by poczuć ducha pięknej epoki, który unosi się nad tym miejscem i daje uczucie spełnienia jakiego nigdy nie doznamy w betonowym szkle.














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz